Było - nie minęło, czyli V urodziny Celica-Club Poland!

Awatar użytkownika
ja
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1943
Rejestracja: 08-04-04, 16:07

Było - nie minęło, czyli V urodziny Celica-Club Poland!

Postautor: ja » 05-03-08, 20:05

Siedzę przed pustym ekranem i nie wiem od czego zacząć.. Jak tu opowiedzieć o tym wszystkim co się działo? Jak tu opowiedzieć o 50 samochodach, telewizji, zdjęciach, torze, emocjach, kubeczkach na kółkach, tajemniczych zakutych biedronkach... a przede wszystkim ludziach, którzy wzięli w tym wszystkim udział! To może od początku...

Dawno, dawno temu (kiedy np. Wojtas bał się Mamy wracającej z wywiadówki) powstał Celica-Club Poland. Oczywiście nie za górami ani za lasami, ale w Warszawie (choć jego główną "siedzibą" jest internet). Powstał dokładnie 5 lat temu, żeby łączyć ludzi, którzy kochają samochody z charakterystycznym smokiem na masce. Na początku należało do niego parę osób. W miarę upływu lat klub rósł w siłę niczym warstwa kurzu na samochodach wspomnianego już Wojtasa... :)

W tym czasie zdarzały się chwile rozstań (no bo przecież wiadomo - Celica nie jest autem rodzinnym), nieporozumień, kłótni, nawet groźby zamknięcia (sic!), ale za każdym razem okazywało się, że to co Celica-Club Poland ma najcenniejszego, to ludzie którzy go tworzą. Właściwie zawsze, z różnych miejsc Polski (przypomina to trochę filozofię powstawania pryszczy na twarzy nastolatka) znajdowali się ludzie, którzy chcieli do klubu wnieść własną siłę i energię. Chcieli zrobić coś nowego, coś odkrywczego i... udawało się!

Tym trochę przydługim wstępem chcę podkreślić jak ważne były to urodziny w dziejach Celica-Club`u. Ważne przede wszystkim dlatego, że najliczniejsze z dotychczasowych. Na słynny tor w Miedzianej Górze przyjechało ponad 50 Celic! Oczywiście ich właściciele (znani z małej zdolności do podporządkowania się), przyjeżdżali kiedy tylko mieli ochotę, co utrudniało liczenie. Nie lękajcie się jednak! Sprawne oko właściciela najbrudniejszego pojazdu (czyt.: ja) dostrzegło wszystkich. Było ponad 50 samochodów i to jest powód do dumy!

Nie wiem skąd u szefa prób sprawnościowych Carsik`a miłość do węży, ale tor jazdy wił się niczym grzechotnik złapany za swój narząd, podczas polowania na piżmaka. Skojarzenie wydaje mi się tym prawdziwsze, że śliski był.. no właśnie jak grzechotnik! Operator TVN Turbo, który przy którymś tam przejeździe wsiadł do mojego auta z kamerą co chwila krzyczał: wolniej! na tych zakrętach strasznie rzuca na boki! Ano rzucało i to jak cholera.

A skoro o tym już mowa. V urodziny Celica-Club Poland, to pierwszy zlot z którego owo TVN Turbo zrobiło relację. Jedni stwierdzą, że pytania był głupie a wypowiedzi wyrwane z kontekstu, że zmienione nazwiska, że to, że tamto... Ja jednak twierdzę, że to spory sukces przede wszystkim organizatorów zlotu, ale także wszystkich członków klubu! To także pierwszy zlot na którym nagrody sponsorowała Toyota Motor Poland, która z reguły dystansuje się od tego typu imprez. To, że dodatkowo przysłała swojego fotografa, to chyba najlepszy dowód, że nasze coroczne spotkania nabierają znaczenia w tzw. światku motoryzacyjnym.

A wracając do wspomnianego już toru. Jak zwykle emocje (podobnie jak u Andrzeja Gołoty przed walką) sięgały zenitu. Odżyły stare rywalizacje w klasie turbo, gdzie Panowie co chwila tłumaczyli, dlaczego tor jest dla nich niewygodny i dlaczego auta z niższej klasy mają lepsze czasy. Mimo to miło było patrzeć na zaciętość w ich twarzach, kiedy ukradkiem spoglądali na tabele i dostrzegali wyniki przeciwników. Oczywiście bezkonkurencyjny okazał się Carsik (tak, tak - to ten co ustawiał ten dziki tor :) ). Choć startował w najliczniejszej klasie wolnossących 2,0 (chyba nie było żadnej 2,2), to "objechał" wszystkich.
Chłopcy z klasy turbo (niczym dziecko, które dowiedziało się, że Św. Mikołaj nie istnieje), przecierali oczy ze zdziwienia. Przecierałem i ja patrząc na czasy, które udało mu się wykręcić.
Silnikową klasyfikację zamykali chłopcy z 1,6 i 1,8; u których walka (choć w znacznie mniejszym gronie) była równie zacięta.
Kto chce dokładnie zobaczyć tabelę wyników, musi kliknąć:)

Po wyścigach przyszedł czas na rozdanie słynnych już tłoków, kurtek, namiotów czy innych gadżetów od Toyoty. Dla tych, którzy zajęli trzecie miejsce były mierniki ciśnienia, żeby mogli je z siebie spuścić :)

Zlot jak zwykle kończyła impreza integracyjno-zapoznawczo-zacieśniająca (czy jakoś tak to Robert mówi). Chętni dostali zajefajne okolicznościowe kubeczki na żółtych kółkach. Szkoda tylko, że nie mają ręcznego :)
Niezwykle miłym akcentem były fajerwerki przygotowane przez silną grupę z Bydgoszczy :).

Jeśli ktoś mi nie wierzy, że było naprawdę fajnie może poczytać opinie innych lub zobaczyć zdjęcia.

A ja mam nadzieję, że VI urodziny, tudzież wcześniejsze zloty będą równie udane jak ten w Kielcach!
Bo Celica (jak mawia pewien klasyk, tudzież klasyczka:) ) jest lepsza niż sex!
Ja to ja, więc jako ja chcę być znany