Grecy to ludzie czerpiący radość ze wszystkiego co ich otacza, żadna siła nie jest ich w stanie pozbawić wielkiej radości życia i korzystania z jego dobroci jak najwięcej. Ich filozofią jest spokój, brak pośpiechu i dużo, dużo zabawy.
Jeżeli się z Grekami umawiacie na konkretną godzinę to zapomnijcie i dorzućcie jeszcze 2 dodatkowe godziny bo oni nigdy się nie wyrabiają na czas.
Tegoroczny Europejski Zlot Toyoty Celicy odbywał się własnie w Grecji na torze w Serres. Pogoda dopisała, samochodów tez było sporo, choć nie tyle co w organizowanym 2 lata temu zlocie. Cóż mogę napisać przede wszystkim to, że mała grupka „naszych” wybrała się w długą i ciekawą podróż do kraju Zeusa. Podróż miała przebiegać dwoma trasami – jedną pojechaliśmy my czyli Robert i ja, a drugą pozostali podróżnicy, którym pilotował TomPoz.
Nasza trasa prowadziła przez Słowację, Austrię i Włochy gdzie oczekiwał na nas prom do Grecji. TomPoz z grupą jechali przez Słowację, Węgry, Serbię i Bułgarię.
Do celu, czyli do hotelu w Serres, dotarliśmy w odstępie 5 minut (1800km, dwa dni jazdy, prom, zwiedzanie Budapesztu….)
Rywalizacja sportowa rozpoczęła się na następny dzień na torze samochodowym przy 40 stopniowym upale. Na takim torze nasze celinki jeszcze nie były i to powodowało dodatkowy dopływ adrenaliny u każdego z zawodników. Co ciekawe po trwającej blisko 6 godzin zabawie głównymi upalaczami na torze okazali się Polacy. Cóż jesteśmy w końcu wytrwałym narodem i w każdym klimacie radzimy sobie znakomicie.
Po rywalizacji sportowej przyszedł czas na grupowe zdjęcie i tu znów wdarł się sielski nastrój naszych gospodarzy, bez pośpiechu, zbędnych komend do zdjęcia ustawiali nas hmm... 2 godziny.
Ponieważ Grecja to piękny i słoneczny kraj jak tradycja każe cała grupa zlotowiczów powędrowała na Chalkidiki do nowego hotelu i na dwa dni zasłużonego odpoczynku wśród piasku, słonej wody i kolorowych drinków z parasolkami. W trakcie naszego pobytu poznaliśmy też grecką kuchnię, zwyczaje i gościnność. Niektórzy z nas powędrowali wąskimi serpentynami dróg w poszukiwaniu bizantyjskich ruin, klasztorów wyrastających na szczytach obłych skał oraz urokliwych małych miejscowości gdzie „diabeł mówi dobranoc”.
Podziwialiśmy też piękne zachody słońca oraz opowieści Dimitrisa - człowieka, któremu narzucone prawo i obyczaje nie pozwoliły przyjechać celiką.
Do domu wracaliśmy już wszyscy razem pokonując 1100 km w ciągu jednego dnia.
Wiecie co i ani razu nikt nas nie zatrzymał do kontroli drogowej. Zarówno Serbia jak i Bułgaria okazały się krajami, przez które z rozsądkiem można podróżować.
No cóż fajnie było ale się szybko skończyło, pozostały wspomnienia oraz TA skromna galeryjka naszych zdjęć, do której serdecznie zapraszam.
PECM 2009 Grecja
-
- Użytkownik
- Posty: 951
- Rejestracja: 13-11-04, 18:25
PECM 2009 Grecja
... bim bam bom ... it's Beams, that's all.