Słoneczna włoska sjesta, upał, kolorowe domy z pozamykanymi, drewnianymi okiennicami, opustoszałe miasteczka okolic Parmy. Wąska droga odchodząca od „Autostrady Słońca”, którą w kierunku miejsca noclegu podąża 6 samochodów (co z tego że japońskich ). Ojciec Chrzestny– Don TomPozone, powolnym ruchem przypalił papierosa i gestem wskazującym na dziedziniec skierował auto w kierunku hotelu ....
Podążyli za nim niesforni kuzyni Wojtason i Claudius, a także gazujący kuzyn Keri i Matka Chrzestna kuzynów – Signora Wiedźma; kolumnę zamykał senior rodu – Don Roberto.
Na parkingu stali już podobni jemu ojcowie chrzestni ze wszystkich terytoriów Europy. Ostatni maruderzy dołączali do zebranych. W powietrzu czuć było atmosferę wyczekiwania i niepokoju przed dniem posiedzenia Celikowej Rady Ojców Chrzestnych.
Po krótkiej ceremonii powitalnej i posiłku wieczornym Don TomPozone wydał polecenie udania się na spoczynek.
Sobotni poranek przywitał wszystkich słońcem i wspaniałą, gorącą jak na włoskie lato przystało, pogodą.
Śniadanie po włosku Ojcowie Chrzestni spożyli w milczeniu wtrącając tylko co jakiś czas włoskie „capisci”.
Po śniadaniu, po krótkiej odprawie wszyscy jak jeden mąż ruszyli w kierunku areny zwanej przez miejscowych motodromem. Cały dzień spędzony na słońcu w 40 stopniowym upale, w miejscu pozbawionym jakiejkolwiek roślinności dającej cień dało się odczuć wieczorem, na przyjęciu w miejscu przypominającym warsztat samochodowy z filmu „Fast and Furious”.
Gazujący kuzyn Keri w wyśmienitym humorze filmował każde nowe wydarzenia swoją kamerą, kuzyni Wojtason i Claudius pomimo zmęczenia adorowali swoje signoriny, podrzucając im na talerze specjały domu włoskiego.
Don Tompozone oraz senior rodu –Don Roberto jak zwykle wymieniali zdania na temat swoich wspaniały aut, a signora Wiedźma dzieliła się z innymi swoją wiedzą kulinarną i zawierała nowe owocne znajomości. Dzień był długi, a powrót do miejsca odpoczynku nie obył się bez zamachu – co prawda powstrzymanego- na Ojca Chrzestnego grupy.
Niedziela upłynęła pod znakiem goszczenia Rady Ojców Chrzestnych w górzystych terenach oddalony znacznie od głównych dróg przelotowych. Możliwość wykazania się wysokimi umiejętnościami jazdy po skalnych półkach gór z serpentynami, sprawiła dużą radość i pobudziła apetyt u gości. Degustacja włoskich potraw oraz win trwała cały dzień i zakończyła dwudniowy zlot ojców chrzestnych.
Poniedziałkowy powrót Don Tompozone i Don Roberto zarządzili przez miejscowość słynącą z produkcji znanego czerwonego produktu eksportowego Włochów – znanego w kręgach samochodziarzy pod nazwa Ferrari. Pozostała cześć podróży upłynęła pod znakiem jedzenia picia i wspomnień. Niesforni kuzyni rodu niestety, jak zwykle odłączyli się od powracającej do kraju grupy, a gazujący kuzyn Keri wyruszył na nocne podboje Germanii.
Na koniec kilka refleksji już na poważnie: szybka jazda z przygodami, mnóstwo wyrazów sympatii ze strony innych uczestników ruchu, dużo dobrej zabawy na miejscu, wspaniali ludzie i ich auta, dobre jedzenie o winach i kawie nie wspomnę i kilka dni oderwania się od szarej rzeczywistości – jak to określił Don TomPozone - było bajecznie. Nic dodać i nic ująć.... Aha i zapomniałam jeszcze o jednym: jak jest "dobranoc" po grecku?
Zdjęcia w dziale Galeria TUTAJ.
PECM Parma 2007
-
- Użytkownik
- Posty: 951
- Rejestracja: 13-11-04, 18:25
PECM Parma 2007
Ostatnio zmieniony 14-09-07, 12:35 przez Katarinka, łącznie zmieniany 3 razy.
-
- Użytkownik
- Posty: 915
- Rejestracja: 21-08-07, 16:13
- Pawciu
- Użytkownik
- Posty: 6803
- Rejestracja: 16-08-05, 11:27
- pasqual
- Użytkownik
- Posty: 3053
- Rejestracja: 03-07-06, 21:00
- Wojtas
- Użytkownik
- Posty: 2591
- Rejestracja: 29-09-05, 16:23