Czerwone 007... SO007

Roczniki 1990-1993
Bilson
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 04-12-19, 09:10

Czerwone 007... SO007

Postautor: Bilson » 30-06-20, 01:08

Cześć
Miał być krótki opis, ale ja tak nie potrafie.
Przy aucie wszystko co mogę robię samodzielnie. Wiadomo spawaczem nie jestem a z blacharzem mam tyle wspólnego że się mogę na wizyte umówić.
O samym aucie wiem mało, wiele rozwiązań po drodze mnie zaciekawiło i zadziwiło (np podnoszące się zaciski, przecież to złoto) no i tak w swoim tempie uczę się tej Toyoty. Kwestia czasu aż będzie można powiedzieć że rozebrałem ją do śrubki ;)

Samochód:
*Toyota Celica ST182

Silnik:
*3S-GE rev II
Pełna seria

Przeniesienie napędu:
*seria

Zawieszenie:
*Amortyzatory tył Monroe
*Sprężyny seria
*Łączniki Febi

Hamulce:
*Seria, zaciski tył po pełnej regeneracji (tłoczki, gumy, oringi, czyszczenie i malowanie)

Układ wydechowy:
* Kwasówka 2,25" - pełny przelot

Układ dolotowy:
*seria

koła:
*felgi 17"


Wnętrze:
Seria pełną gębą ;)

Audio:
Seria, bez puszek.

Body:
Narrow
Pomarańczowe kierunki zderzak + błotnik, OEM lotka


Krótki opis/historia samochodu:

Właściciel od grudnia 2019, auto kupione pięć dni przed końcem roku.
Jeszcze na niemieckich blachach, ściągnięte do domu lawetą bo nie miało przeglądu, homologowanych tablic i OC
Auto kupione w stanie średnim lub bardziej słabym
Generalnie miłość do popupów spowodowała że padło na Vgena - miał być probe, miała być pralka 4 generacji, ale jednak tojka wygląda z nich wszystkich najlepiej i ma w sobie to coś.
Po paru obejrzanych modelach stwierdziłem że jednak nie ma szansy kupić czegoś w moim budżecie co będzie spełniać moje totalne minimum - czyli buda na tyle dobra żeby dało się w nią wspawać i silnik który nie wydmuchuje zaworów wydechem.
No i trafiła się ona; stojąca w lesie pod plandeką - sam nie wiem jak długo. Znalazłem w niej jeszcze jesienne liście, więc stawiam że minimum cztery miesiące stała i wrastała.
Po przytarganiu auta pod dom, zjechaniu z lawety fura trafiła do zagraconego garażu. Wiedziałem już wtedy że pierwsze miesiące używania tego auta pokażą mi jego najsłabsze punkty.
Pierwszy etap prac to obudzenie celiny do życia:
Pełna regeneracja alternatora; głupi myślałem że wystarczy zmienić tylko szczotki i będzie śmigać; niestety komutator był tak wyjechany że musiałem oddać do regeneracji. Kilka stówek nie moje, ale alternator jest fabryczny i ładuje jak głupi.
Do tego standardowo przy aucie, które nie wiem ile stało - czyszczenie wtrysków preparatem, kontrolny spust benzyny ze zbiornika z obejściem pompy (upewniłem się żeby leciało z samego dna, bo tam najprędzej rekinów szukać) - było git
Lecąc po kolei wymiana wszystkich filtrów, oleju no i jazdy próbne.
Jako że to była zima, to auto więcej stało w garażu niż jeździło; jednak przez ten krótki okres czasu zdążyło wyjść pare kwiatków
- Wiedziałem że zawieszenie na tyle to kompletny trup
- Wyciek oleju ze wspomagania w ilościach gigantycznych (jedna przejażdżka 50km i pół zbiornika poszło w drogę)
- Pierdzący wydech jak się okazało spawany chyba z tego co było pod ręką, który większe przedmuchy miał po drodze niż na końcowym
- Brak światła wstecznego
- Niemiecka fantazja w kablach od radia; luty termokurczki skrętki i dziwne obejścia, dodatkowo makaronu jak na włoskim weselu
- Niesamowicie zawalona błotem i korozją chłodnica (swoją drogą jest kompletnie nowa, pięknie się mieni i żadna blaszka na radiatorze nie jest zagięta); ale to i tak nie był koniec przygód z układem chłodzenia
- Obrzydliwie pordzewiałe ramiona wycieraczek, pióra śmietnik.

Z dobrych wiadomości to jedynie rozrząd i sprzęgło były nowe, bo osoba u której kupiłem samochód je zrobiła i rzeczywiście nie zostałem zrobiony w wała; cały osprzęt rozrządu lśnił a sprzęgło bierze jak marzenie - no i widać że było grzebane.
No to zaczęło się dokoptowywanie osprzętu garażowego plus totalny remont samego garażu żeby było gdzie robić
W kwietniu skończyłem remont, nowe ciepłe oświetlenie ledowe, pełne malowanie ścian, generalne porządki i pare nowych zabawek takich jak kobyłki, nasadki, klucze
Auto wjechało, schematy remontowanych układów zawieszone na drzwiach i jazda z tematem
Pierwszy ogień - wspomaganie; najgorzej było dotrzeć do miejsca gdzie wyrzyguje płyn, bo uszkodzony przewód był owinięty grubym peszlem, który radośnie rozrzucał cały płyn po prawej stronie komory silnika. Jeden wieczór szukania i natychmiastowy demontaż (dobre sobie, pozdro Toyota za takie schowanie pompy) Wąż zakuty dopiero za trzecim podejściem, bo dwie firmy nie chciały się podjąć tej roboty jednak przy montażu ja dałem (mam tak mały zasób słów, że muszę się uciekać do wulgaryzmów) i skręciłem to na "zgarażowanych" podkładkach. Później wjechały nowe dmuchane miedziuchy i jest cacy.
Jako że wszystko było usrane tym olejem, to pomęczyłem się z czyszczeniem i wjechały nowe paski.

Kolejne - kompletne całkowite czyszczenie układu chłodzenia; po tym co zobaczyłem na korku chłodnicy to aż chwyciłem się za głowę; błoto w kolorze rdzy na całym korku, pozatykane przewody idące do zbiorniczka, nalot w wężach - ale temperature roboczą trzymał.
Jedna płukanka - zleciało bagno; przelanie płukanki wodą deminerazlizowaną - błoto nadal leci; kolejna płukanka - duuużo lepiej ale wciąż nie jest tak jak być powinno, przelanie wodą dwa razy - druga próba okazała się udana i poleciało to co wlałem w układ.
Wjechał nowy termostat, niektóre węże przełpłukało tak mocno że zaczęły lać - dobrałem takie, które pasowały (wąż z uniacza idealnie pasuje na górny wąż chłodnicy, nawet zagięcie się niemal pokrywa) Układ działa ale i tak nie powiedziałem tam ostatniego słowa bo docelowo wjadą wszędzie silikony pod kolor nadwozia.

Celina jakoś w połowie kwietnia stanęła na kobyłkach (musiałem sprawdzić punkty podporu na schemacie, bo nie przemawiały do mnie te ząbki na progach - jak się okazało to błędnie)

Koła w bok, robimy tylne zawieszenie.
Nowe łożyska amortyzatorów, łączniki stabilizatora, tuleje gumowe - mimo że stare były całe, to mając to wyjęte wolałem wymienić; amortyzatory monroe, gumy pod sprężyny, odboje i osłony przeciwpyłowe (spasowała mi osłona z Berlingo; jest długa i bardzo dobrze, ciasno pasuje) pełna regeneracja zacisków czyli wyczyszczenie jarzma, zacisku, nowe gumy, oringi, tłoczek i odpowietrznik. Klocki, szczęki i tarczobębny tymczasowo zostawiam w spokoju; czekają na więcej cyferek na koncie. Przewody hamulcowe w bardzo dobrym stanie, chyba były robione stosunkowo niedawno.
Tutaj najwięcej zeszło mi na czyszczeniu wszystkich elementów z powierzchownej rdzy i zakonserwowaniu całości.

No i ok, auto jeździ, skręca, hamuje i nie gotuje - trzeba zając się wydechem i resztą drobnicy.
Brak światła wstecznego to małe piwo - zwyczajnie wypięta wtyczka więc szybka akcja z wykręceniem puchy filtra, zrobienie miejsca i wpięcie wtyczki. Wszystko śmiga.
Ramiona wycieraczek czyściłem papierem chyba z dobre dwie godziny, pryśnięte podkładem i czarną farbą; wyglądają jak nowe. Pióra z Valeo siadły jak złoto, dobrze zgarniają.

Problemem było też audio, bo nie grały mi przednie głośniki; nie znam się za cholere na elektronice i dla mnie to jest totalna czarna magia - ale jak widać ci co dłubali coś przy audio w tym aucie znali się tak jak ja. Generalnie to co zastałem za radiem wyglądało jak bocianie gniazdo, tylko że z kabli. Wytargałem wszystko zostawiając tylko gołe wtyczki. Zamówiłem złącze ISO za 10 ziko, pasowało p&p i głośniki ożyły, ale nadal jest coś skopane. Zostawiam to na później...

Jeśli o wydech chodzi:
Tutaj całość wykręciłem zaraz za kolektorem i oddałem znajomemu spawaczowi. Pomierzył, policzył i powiedział co potrzebuje żeby zrobić dobry wydech. Kosztorys i krótki opis jest tutaj:
viewtopic.php?f=41&t=45724
No i w sumie sam wydech to temat rozwojowy, na tą chwile daje mu spokój. Wjedzie tylko jeszcze pucha w środek żeby nie rezonował jak głupi i będzie lala.




Krótki opis planów zmian:
Niestety Covid pokrzyżował mi całkowicie plany na dalsze prace i wszystko robię na tyle na ile mogę.
Na pewno do zrobienia zostaje:
Bandaż termiczny na kolektor + portki
Silikony do układu chłodzenia
Silikony do dolotu - ale tutaj muszę się doszkolić jak to poprowadzić, czy jest sens to modzić
Wymiana uszczelki pokrywy zaworów + świec bo obecna lekko poci
Wymiana oringu na filtrze oleju
Wymiana świec i kabli
Wymiana amortyzatorów, tulejek etc
Regeneracja zacisków, tarcze i klocki
Kolejna płukanka układu chłodzenia dla pewności

Bilson
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 04-12-19, 09:10

Re: Czerwone 007... SO007

Postautor: Bilson » 30-06-20, 01:22

Kilka fot

Pierwszy raz o własnych siłach, na rasowych blachach
Obrazek

Po wymianie tego felernego przewodu, widać że narozrabiał.
No i świetny dostęp do śruby trzymającej przewód w pompie, lepiej być nie może.
W sumie to może, bo regulacja paska na pompie to też dramat.
Obrazek

Pozycja serwisowa tylnej zawiechy
Obrazek

Najgorsze co mnie do tej pory spotkało - wejście płynu do bloku silnika
Obrazek

Bilson
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 04-12-19, 09:10

Re: Czerwone 007... SO007

Postautor: Bilson » 06-03-21, 17:57

W sumie zima nie przyniosła zbyt wiele zmian, jak już miałem części i czas to pogoda kopała mnie po dupie potężnymi mrozami. Garaż mam tak mocarny, że -10 stopni trzymało się w środku mimo słońca na zewnątrz i temperatury około 15 stopni.

Co zrobiłem? A no:
Płukanka silnika naftą, kolejna płukanka układu chłodzenia, testy kompresji (dzięki bogu jest ok)
Wymiana uszczelki pod pokrywą zaworów bo stara łamała się w rękach jak opłatek i lała olejem dookoła, założenie nowych śrub, uszczelnień na śrubach, 2ch uszczelek kolektora dolotowego i uszczelki przepustnicy.
Do tego wpadły nowe węże gumowe (odma była twarda jak kamień, przy ściąganiu pękła w rękach i rozsypała się na kawałeczki), niektóre zostały dalej OEM
Niestety największym wrogiem było dopasowanie kabli zapłonowych do auta. Stare kable okazały się być bardzo stare...
Patrząc po tym jaki jest założony peszel i to że rok produkcji auta zgadza się z numerem na kablu, stawiam że siedziały one tam od dnia opuszczenia fabryki. Izolacja była w świetnym stanie, przewody dalej były w pełni elastyczne i dały rade przejeździć poprzedni sezon. Niestety dwie z czterech fajek były pęknięte po długości i waliły iskrami nie tam gdzie trzeba.
Przewód idący z modułu do rozdzielacza zostawiłem OEM - nie miał nawet najmniejszego śladu zużycia, wygląda jak świeżo wyjęty z pudełka. Co do kabli które mi podpasowały - bo miałem w sumie 3 zwroty, za czwartym zamówieniem trafiłem a zamówiłem do IV Gena
Kable wpadły NGK 6367, wchodzą mega głęboko ale działają jak trzeba i pasują.
Do tego wjechały nowe świece, zrobiłem porządek w wężykach, wtyczkach - poczyściłem to co się dało i gdzie była taka potrzeba.
Na maj przewiduje remont przedniego zawieszenia, mam nadzieje że do osaki zdąże :)

Kable wyciągnięte z auta
Obrazek


Uszczelki nowe VS stare
Obrazek

Czapki z głów - krzywki mają się świetnie, silnik jeszcze z nagarem ale pracuje nad tym :)
Ogólnie jestem mega zaskoczony kondycją części w środku bo wszystko wygląda świetnie.
Obrazek

Mycie i przymiarki do nowego dolotu - OEMowska rura ma już kilka pęknięć które maleć nie będą; zostało tylko wspawać dwa króćce w jeden duży i dociąć silikon
Obrazek



No i jeszcze bym zapomniał - na jesień było robione znów przy wydechu. Był dobrze pospawany i dopasowany pod stary końcowy, który okazał się bardzo wielkim dupskiem, które nie pozwoliło na poprawne przepuszczenie wydechu. Wjechał nowy końcowy, przespawałem kolanko żeby szło zgodnie z fabryką i nie tłukło o wahacz :)[img]
[/img]